

Ale do rzeczy! Nowa przybyszka mimo, że trochę zmęczona życiem i z obtarciami to tu, to tam, bardzo mi się podoba. Zmieni kolory i niektóre detale, ale póki co stoi sobie tak dopóki kolej na nią nie przyjdzie. Będzie achałką. Tak! Spapuguje po Lidce, ale jak tylko zobaczyłam u niej jelenią Strapless... To jest to. Ja w niej achałkę widzę po prostu. Mój egzemplarz to Headley Britannia na moldzie Strapless. Kasztanowata klacz z odmianą na głowie. Rzeźba fajna, ale mięsnie w niektórych miejscach za głębokie. Standard. Niektóre może lekko poprawię, a może nie. Klacz ma wyrzeźbione i pomalowane kasztany oraz strzałki pod wszystkimi kopytami. Fajna zgrabna głowa mimo że lekko kanciasta. To co mnie w niej najbardziej zachwyca to kłus! Pięknie ułożona sylwetka lekko skręcona w lewą stronę. Dla mnie cudo. Grzywa i ogon również nie najgorsze. Lubię konie z krótko przycięta grzywą i ta klacz właśnie taką posiada. Malowanie. Jak dla mnie zbyt duży kontrast między niektórymi fragmentami. Kwestia gustu jak sądzę. Mam kilka fotek. Na nich widać stan klaczynki, ale jak pisałam obecnie mi to nie przeszkadza.







A tak obecnie wygląda moja kolekcja... Tu same Trady bo prawdopodobnie reszta towarzystwa będzie szukać nowych domków. Mam jeszcze u siebie Pink Magnuma ale ten maluszek po zmianie kolorów również pójdzie w świat. Nie mam pojęcia co z zimniokami. Zostaną lub nie. Sprawa rozwojowa i dynamiczna


Wiatr hula bezlitośnie na półkach... Tak wyszło
