Wracam po długiej przerwie... Tym razem jest to uzasadnione bo najpierw miałam wypadek podczas jazdy konnej i byłam w szpitalu a później wyjechałam w Bieszczady. Kilka modeli do mnie przybyło tak więc nie zwlekając:
Majestatyczny 1498 Lusitano. Kiedy był w sprzedaży to nie zwróciłam na niego uwagi czego teraz żałuję bo musiałam go szukać na zagranicznych stronach. Wspaniała maść i cudowna ekspresja
Śliczny Haflinger RDA Strikey.
Takie maleństwo, kupione okazyjnie...
I mój ukochany Grullo Pinto, kocham, kocham, kocham.
3 schleich, mustangi i klacz islandzka
I nagrody z photo show u Dorotheah.
Ohh jaki ten źrebaczek safarzaczek jest śliczny. Chętnie bym kupiła mamusię...