Od dzieciaka zbierałam wszelkiego rodzaju figurki koni. Jednak większość z nich denerwowała mnie błędami w rzeźbie konia. Szukałam co raz lepszych figur, ale wybór był jaki był.
Na niektóre moje figurki, zaczęłam robić mini rzędy. Jednak modele do rzędów, były co najmniej słabe. Wymarzyłam sobie coś takiego jak firma Breyer, gdzie konie, przypominają konie, pokazane z różnorodnością maści, ras, faz ruchu.
Szukałam długo, aż gdzieś na etapie szkoły średniej dojrzałam w necie modele Breyer, mini rzędy, świąteczne modele itp. Oszalałam na ich punkcie. Niestety wtedy modele były całkowicie poza moim zasięgiem. Powzdychałam i zbierałam dalej dostępne figurki.
W 2002 roku podczas pobytu w stadninie w Niemcolandii w najbliższym miasteczku, w sklepie zabawkowym (co wtedy było dla mnie szokiem), figurkę bijącą na głowę wszystko co miałam wcześniej: 'ogier" Shire (były też m.in. leżący haflinger, trakenka, holsztynka, wałach arabski). Wróciłam zachwycona swym nabytkiem. W Polsce wybrałam się do pobliskiego sklepu modelarskiego z nazwą firmy i prośbą o sprowadzenia figurki
I tak pojawiła się u mnie klacz Clydesdale. Niestety sprzedawca przegapił szansę zarabiania na mnie, stwierdzając, że nie będzie sprzedawać zwierzątek, bo woli sprzedawać same samoloty statki, czołgi...
Klacz Tinker dorwałam w Brnie w w Czechach.
Około 2006 roku znalazłam kolejny sklep, z którego wykupiłam stopniowo i konsekwentnie wszystkie konie.
Ze dwa lata później gdy o firmie Breyer nadal w Polsce była całkowita cisza, założyłam na forum re-volta.pl wątek nasze końskie kolekcje, z zamiarem przybliżenia koniarzom przede wszystkim firmy Breyer i odnalezienia innych osób w jakikolwiek sposób powiązanych z tematem ( tak znalazłam i potem sprowadziłam tutaj
Naf ). W międzyczasie zdecydowałam się na ryzyko zamówienia modeli z UtterlyHorse z WB.
Tak przyjechał do mnie Breyer: Salinero, Wind Dancers Kona, SM Mustang, SM Andalusian reaaring i Rocky Mountain z Fryzem Safari.
Później wszystko już samo poszło...