Moderatorzy: Capricorn, CzekoladaRx, Fafii, Lila2006, Rarity
krysiek1108 napisał(a):(...) że sami (jako forum) mamy w tej materii ""grzeszki", obserwuję jak "twórczość"(wielu z nas) w imię "żeby nie urazić" jest wychwalana pomimo wielu braków i niedociągnięć, mam tu oczywiście na myśli "twórczość" osób początkujących którym życzliwa krytyka by się przydała, tylko żeby pozostali mieli pewność że "twórca się nie obrazi" i zrozumie że nie chodzi o to żeby mu "dokopać", tylko że intencją życzliwej krytyki jest pokazanie błędów w celu ich przyszłej eliminacji.
Promm: Nie chcę urazić kogoś młodego wiekiem, ale prawda jest taka, że to zwyczajny efekt wychowania i podejścia otoczenia.
Kiedyś człowiek od najmłodszych lat MUSIAŁ się starać o uznanie. Pochwała nie była za zrobienie czegoś, ale wówczas gdy to było naprawdę coś warte. Kładziono nacisk na doskonalenie, rozwój umiejętności.
Niestety ostatnie 20 lat, albo i więcej to podejście typu "krytyka jest zła". Jeżeli dziecko przyzwyczaja się, że wyczynem jest już samo to, że przestanie się lenić i coś zrobi - to trudno się dziwić, że później nie rozumie problemu jakości tego co zostało zrobione. tak jest w każdej dziedzinie. Taka wersja wychowania bezstresowego - w kwestii osiągnięć.
Mam styczność z osobami w wieku od lat 3 do 18, od wielu lat i obserwuję jak zmienia się podejście rodziców, nauczycieli, psychologów itp. Taki przykład: mamusia przez pół godziny piała zachwyty bo synek przeczytał JEDNĄ stronę z lektury. Nie ważne, że nie potrafił nawet powiedzieć o co tam chodziło, ale przeczytał, a to już sukces na miarę olimpijską. Inny rodzic mało nie dostał zawału z radości, że dziecko zrobiło tylko 5 błędów w dyktandzie. Dyktando miało pięć zdań.
Zrozumcie mnie dobrze - ja nie piszę, że należy kogokolwiek hejtować czy gnoić, że wszystko robi źle. Jednak od lat różni uczeni ludzie wciskają rodzicom, że jakakolwiek krytyka może tłamsić osobowość dziecka, podcinać mu skrzydła itp. W efekcie mamy popadanie w drugą skrajność. Cokolwiek dziecko zrobi jest mega, super, duper fantastyczne.
Żeby był rozwój umiejętności muszą być "poprzeczki" do pokonania, a nie zadowalanie się byle czym byle było. Kiedy pracujesz z dzieckiem, nad czymkolwiek - nawet zwykłą kolorowanką - chwalisz za wysiłek, ale jednocześnie pokazujesz co można poprawić; nie odpuszczasz. Motywujesz chwaląc za pomysł, inwencję i chęć pracy, ale jednocześnie pokazujesz co jest do poprawienia i radzisz jak to zrobić. A na końcu jest satysfakcja z osiągnięcia czegoś więcej niż inni.
Jeżeli bowiem ktoś przez całe swoje życie jest przyzwyczajany do świadomości, że cokolwiek zrobi byleby zrobił - to już jest super - to sorry, ale nie dziwcie się, że później nie rozumie krytyki.
Rarity napisał(a):Promn, ale co w takim razie robić widząc takie "dzieła"? Nie chcę by inne dziecko zmarnowało kasę na "customa", chcę by dziecko zrozumiało co jest źle, tłumaczę na spokojnie, pokazuję przykłady, a słyszę tylko, że mam skończyć z tą falą pomyj na dziecko wylewaną...
Przy okazji uczę się dzięki temu jak nie będę wychowywać swoich dzieci
Ana napisał(a):Ciekawe obserwacje Promm!
W ramach takich luźnych rozważań w temacie: nie spotkałam się tu z takim podejściem nauczycieli czy środowiska do mojego syna na przykład. Wręcz przeciwnie, widzę dość spore wymagania stawiane dzieciom współcześnie (w niektórych przypadkach tona zajęć pozalekcyjnych, czasem coś co możnaby ewentualnie nazwać wyścigiem szczurów od małego itd). Chociaż pewnie ja to oceniam inaczej, nie z pozycji nauczyciela a rodzica. Ale widze na przykład jak co pół roku na raportach, że mój syn jest oceniany bez jakiejś taryfy ulgowej przy ocenianiu zasobu słownictwa choćby, mimo że zaczął się uczyć języka jako 4latek, więc musiał dużo nadrobić w porównaniu z rówieśnikami którzy od urodzenia słyszą ten język. Nauczyciel jak mówi że trzeba nad czymś popracować to pracujemy. Ale myślę że zachęcanie do popracowania nad czymś czy pracowanie razem nad problemem jest przyjemniejsze dla dziecka niż mówienie w stylu "to jest źle, kiepsko ci wyszło, nie masz talentu " czy tym podobne. Myślę że tego typu hasła można określić faktycznie "podcinaniem skrzydeł" i są totalnie zbędne, chyba?
Powrót do O kolekcjonowaniu i modelach ogólnie
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość