dorotheah - o rany, dzięki, teraz to dopiero muszę się starać.
gizinda - nie mam doświadczenia z gięciem Schleichów na gorąco i chyba trochę bym się tego obawiała ze względu na masę, z jakiej są wykonane. Może ktoś specjalizujący się w Schleichach będzie wiedział. Ja moje figurki tnę i sklejam w nowych pozach. Gięcie na gorąco jest łatwe przy Breyerach
http://www.youtube.com/watch?v=3Kq7D34f9JA
A teraz o postępach w pracach - mały Naf jest już w 90% gotowy do malowania. Pewnie byłby już gotowy, gdyby nie to, że uznałam obecny ogon za niepasujący. Teraz muszę zrobić nowy ogon, bo bez tej poprawki nie ruszę z malowaniem. Ehh, ciężkie jest życie modelarza. Sama przeróbka to kwestia jednego dnia, ale gdzieś muszę ten dzień znaleźć. Na szczęście wróciłam z rozjazdów jest szansa, że w ciągu następnych dwóch tygodni uda mi się coś zrobić.
[ Dodano: 2012-05-19, 17:37 ]Zapowiadałam, że Mały Naf jest tuz, tuż, blisko malowania, ale potem naszło mnie na przerobienie ogona. Według pierwotnych planów ogon miał już być gotowy, ale realne życie zweryfikowało plany i na razie gotowe jest tylko nowe rusztowanie, które jeszcze wymaga "owłosienia".
Wypróbowałam znalezioną w internecie metodę "na malarską taśmę klejącą". Zaczęłam od oznaczenia wstępnej długości i kształtu ogona drucikiem. Następnie skleiłam dwa kawałki papierowej taśmy klejącej tak, że w środku znalazł się drucik. Na taśmie narysowałam kształt ogona, wycięłam, a po paru przymiarkach i ustaleniu ostatecznego kształtu utrwaliłam taśmę kropelką z sodą. Wynik eksperymentu na zdjęciach. Co Wy na to, chyba jest lepszy niz ten poprzedni, zielony?
[ Dodano: 2012-07-02, 20:58 ]Aktualizacja - nowy ogon wymaga poprawki.
¦wietnie mi się pracowało nową metodą z rusztowaniem z taśmy. Miałam małe trudności, bo nie można zrobić całego ogona na raz, tylko pracować nad jedną połówką i dopiero po jej wyschnięciu nad drugą. Po wyschnięciu i analizie wyników znalazłam jedną sprawę do poprawki - muszę uwydatnić profil rzepu, bo na razie ogon wyrasta na nisko. Wklejam zdjęcie podglądowe.
[ Dodano: 2012-07-09, 21:27 ]W ten weekend pobiłam samą siebie - pomalowałam figurkę w dwa dni ... ale od początku. Jakiś czas temu kupiłam mojemu Tacie model kirasjera w skali 120 mm. Zazwyczaj malujemy w skali 54mm, a to miała byś taka odskocznia. Niedawno kirasjer wjechał na warsztat i jakoś tak wyszło, że będzie to wspólny projekt - ja maluję konia, a Tata jeźdźca i rząd.
W związku z tym układem w piątek dostałam sklejoną i przygotowana figurkę i od razu mogłam się zabrać do pracy. Malowałam pastelami i akrylami, potem cała figurka została pokryta matowym lakierem. Wnioski z tej figurki mam dwa:
- kupić lakier satynowy, lakier matowy tworzy wersje zimowego futra,
- znaleźć kogoś, kto będzie mi przygotowywał figurki, bo najwięcej czasu mi schodzi na przygotowaniach.
Teraz zdjęcia (to dziwne coś na grzbiecie to miejsce na siodło z chropowatą powierzchnią).