Metalfish, farbą już próbowałam, ale chcę spróbować tej opcji. Poza tym farbą ciężko mi było utrafić w ten sam odcień, a tak to już mam gotowy, tylko muszę go nie zamalować.
Dzięki za rady co do oczu, na pewno spróbuję. Co do "ręczności", u mnie jest pewien problem. Oficjalnie jestem praworęczna, ale tak naprawdę jestem oburęczna. W dzieciństwie przyzwyczajono mnie do pisania prawą ręką, bo i tak mi było obojętne, w której trzymam kredkę. Teraz, po dwóch miesiącach w gipsie i pracy biurowej w międzyczasie lewą ręką piszę prawie tak jak prawą, tylko innym charakterem. Taki dziwoląg jestem.
Maliaorca, dzięki, maść im ciemniejsza, tym lepsza.
Kari, dzięki, właśnie dlatego lubię pastele, bo tak fajnie wychodzą przejścia. Te "włoski" to grudki, w mniejszej skali i przy mniejszej ilości warstw nie widać tego aż tak bardzo, ale tu to co innego. Do tego naczytałam się na Fallen Leaves o tych grudkach i problemach z pastelowaniem i zaczynam się martwić. Muszę popracować nad techniką. Co do wykończenia to jeszcze nie wiem. Na razie błyszczy się przez fixatywę, którą utrwalam pastele. Gdy skończę malować spróbuję z wykończeniem matowym i satynowym i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Mangalarga, prawda, trochę koloru robi różnicę.
kolekcjonerka,
gdybym się uparła i machnęła grzywę i ogon na czarno, to by był gotowy gniady. Widzę jednak, że mam jeszcze sporo roboty z kolorem, zanim w ogóle wezmę się za wykańczanie odmian, nóg i całej reszty.