Dziękuję za wszystkie komentarze. Karusek zmieniał się już wiele razy bo nie mogłam jakoś zrobić mu zadowalającego mnie włosa. A to był za miękki, a to za sztywny... No nie dogodzisz.
Teraz jestem w miarę zadowolona ale nie mam aktualnych zdjęć. A zmieniał się tak:
Teraz ma lekko przystrzyżoną grzywę i trochę "uporządkowany" ogon. Wygląda całkiem nieźle. Jak skoszę trawę to zrobię fotki.
Po za tym kolekcja powiększyła się o kilka koni.
Bardzo sympatyczny "lisek" przyjechał od Marty (Capricorn) i choć jest to ten trochę "gorszy sort" to naprawdę zupełnie mi nie przeszkadza. trzeba się dobrze przyjrzeć, żeby zauważyć błędy i niedoróbki a że ja mam słaby wzrok więc jest ok. Model jest bardzo fajny, charakterny, taki typowy kuc a dynamiczna poza, piękna maść i ten jego błysk w oku, sprawiają, że przyciąga wzrok.
Kolejnym nowym modelem jest andaluzyjska klacz Fantazja czyli mamusia Gozosy, źrebaczka, którego zdobyłam już wcześniej. Szczerze mówiąc miałam mieszane uczucia wobec tej klaczy i długo wahałam się czy ją kupić. Na szczęście nadarzyła się okazja i dzięki Patrycji zawitała ona do mojego stada. Muszę powiedzieć, że nie żałuję bo na żywo jest dużo lepsza niż na zdjęciach, które widziałam. Ma bardzo ładną, "eberlowską" głowę i taki matczyny spokój w wyrazie. No i najważniejsze, Gozosa ma nareszcie mamę, nie musi uganiać się za Valentyną.
I następna nowość, czyli nowy ogier arabski - Empres. On również nie od razu podbił moje serce. Chociaż tu może niezbyt precyzyjnie się wyraziłam. Poprzednie modele na tym moldzie nie przypadły mi do gustu a ten spodobał mi się ze względu na przepiękną maść. Moje zastrzeżenia budziła zwłaszcza głowa ogiera, przypominająca mi bardziej konika morskiego niż prawdziwego konia. I tu również spotkała mnie miła niespodzianka, bo na żywo główka jest całkiem zgrabna.
Ostatni nabytek to koń fryzyjski w skali mniej więcej LB. Koń jest zrobiony z dziwnego materiału, którego nie potrafię nazwać.Jest miękki i aksamitny w dotyku. On był przez autorkę lepiony, nie odlewany, dlatego każdy egzemplarz trochę jest inny. Mój niestety wyszedł troszkę gorzej niż ten przykładowy. W sumie tragedii nie ma ale szału też nie. Jest trochę trudny do sfotografowania bo wychodzi jakby nieproporcjonalny. Na żywo wygląda lepiej i na półce jest taką figurkową ciekawostką.
Tak wyglądał jak do mnie przyjechał.
A tak wygląda teraz.
Ciężko mu uporządkować mu tę grzywę bo włos jest taki wiskozowy, nie układa się.
Na koniec chciałabym się jeszcze pochwalić, tym bardziej, że do tej pory jestem w szoku. W maju dwa moje konie zdobyły w IMEHA championat i reserve championat w najtrudniejszej moim zdaniem dywizji czyli AR w skali trad.
W tej samej dywizj w ziemniaczkach, mój Misha zdobył rezerwowy champinat.