Rozumiem Twoją poprawność polityczną, zresztą teraz taka moda, nie zamierzam również wszczynać tu dyskusji nie na temat - jednak nie przesadzajmy z naiwnością.
Oczywiście, że w każdym narodzie, w każdym środowisku, w każdej grupie etnicznej, społecznej, religijnej czy politycznej będą przypadki odszczepieńców, sadystów itp.
Podejście do zwierząt, w tym do koni wynika z wielu czynników.
To co napisałem nie jest efektem mojego rasistowskiego stosunku do tych nacji - jest wynikiem obserwacji własnej na miejscu i analizy tego co nam podają źródła historyczne. Różnice kulturowe są tu zasadnicze, historycznie rzecz ujmując, między choćby Polską i naszą tradycją traktowania konia, a podejściem Rosjan czy Ukraińców.
Trojka to nie wyjątek, bo akurat uprząż nieciekawa dla konia.
W skrócie można to porównać do podejścia indian z horse nation i Apaczów. Apacz traktuje zwierzę przedmiotowo, zajeździ je, a później zje. Znane są opisy traktowania przez nich koni; gdy koń słabnie i "kładzie się" rozpalane jest ognisko tak by ogień zmusił zwierzę do dźwignięcia się. Ruscy to w dużym stopniu tacy "Apacze" w stosunku do koni.
Oczywiście szanuję Twoje zdanie, a odpowiadając EFYM nie miałem na celu hejtowania wschodnich sąsiadów czy jakiejkolwiek nacji. Po prostu są pewne realia i tyle. Można się tęczowo trzymać za rączki i udawać, że wszyscy są braćmi, nie widzieć jak jest itp. ale ja akurat hipokrytą nie jestem, albo zwyczajnie tak nie potrafię.
Z mojej strony EOT.