Powracam po dłuższej przerwie, chociaż za pewne nie na długo.
Kilka dni temu zaczęłam z powrotem dłubać przy modelach.
Kilka miesięcy temu dorobiłam co było do dorobienia u klaczy knabstrupper.
Potem nałożyłam podkład i tak sobie stała aż do wczoraj.
Oczywiście była oklejona kurzem i innymi "farfoclami". Większość z nich zeszła z myciem.
Potem wzięłam się za malowanie i pastelowanie. W "procesie produkcyjnym" wszystko było ok. Zrobiłam ją moim wymarzonym kasztanem, czyli z dużymi odmianami na nogach i głowie. Długo o niej myślałam i zawsze marzyła mi się klacz we właśnie takim typie, w takiej maści.
Potem przyszło werniksowanie, jak się okazało werniksu miałam samą końcówkę i starczyło tak na styk. Potem lakierowanie i koniec. Efekt końcowy nie wygląda tak jak chciałam, no ale cóż poradzić.
Zaraz jeszcze aktualizację w moim rzędzie.