Strona 10 z 11

PostNapisane: 15 lis 2014, o 22:06
przez Apache.
Ana, dziękuję. :)

Niedługo postaram się jeszcze pokazać Cheveyo i napisać o nim co nieco.
Dobrze, że nie jest srokaty... :hahaha:

PostNapisane: 15 lis 2014, o 23:13
przez krysiek1108
- Sporo treści do przeczytania po obejrzeniu (całkiem niezłych) fotek tego modelu :P sam mold uwielbiam, natomiast malowanie....co kto lubi to zbiera, tyle osób ile jest na tym forum ma własne upodobania i preferencje, wystarczy cieszyć się radością innych bo niezrozumienia naszej pasji jest wystarczająco dużo :x gratuluję i życzę mnóstwa satysfakcji z tego zakupu. :mrgreen:

PostNapisane: 15 lis 2014, o 23:58
przez Aon-Adharcach
Oj, widzę, że zaczyna się psuć na forum...

Każdy ma swoje zdanie i gust w sprawie modeli, które niekoniecznie pokrywają się z innymi. I to trzeba uszanować.

Nie trzeba od razu tak gwałtownie reagować na coś. Zanim napisze się coś w emocjach, warto się wstrzymać i poczekać aż te opadną, bo może paść za wiele niepotrzebnych słów.

Naprawdę, jak sytuacja się powtórzy zacznę rozstawiać po kątach i wlepiać ostrzeżenia.

PostNapisane: 16 lis 2014, o 03:45
przez dorotheah
Tak jest ! Ostrzeznia dla wszystkich !
Dla mnie tez jedno, albo od razu i ze dwa !
Chyba jeszcze nigdy nie miałam ani jednego i musze nadrobic :mrgreen: :lol:

_ :P ___

Apache a miałam pytać o Cheveyo :) On jest tak inny od mojen Isadory, a również b wyjątkow charakterystyczny jak i ona, bardzo ciekwi mnie co skrobniesz :)
Ja uwielbiam czytać Twoje długaśne posty !

No i zapomniałam, że już pisałam o moim patencie podstawkowym :lol:

PostNapisane: 16 lis 2014, o 16:01
przez Apache.
krysiek1108, dziękuję. :)

Mangalarga, na pocieszenie powiem, że w porównaniu z praktycznie każdym forum, z jakim miałam styczność (jako aktywna użytkowniczka, ale i jako obserwatorka), to jest oazą spokoju. :lol: A były to naprawdę różne fora, o różnej tematyce, różnej liczbie użytkowników i różnym przeważającym przedziale wiekowym. Nawet jak czasem daję tu coś mojej koleżance do przeczytania, to jest pozytywnie zaskoczona panującą tu atmosferą. Ale tak jak i na każdym forum, tak i tu zdarzają się chwile napięć, to raczej normalne i na pewno lepsze niż udawana grzeczność w przypadku, gdy coś zaczyna poważnie nie grać.
A odczekanie w tym przypadku wiele by nie dało, bo nie chodziło tu o emocje wywołane jednym postem, tylko o długo kumulowaną frustrację. :P Prędzej czy później to musiało nastąpić.

dorotheah, dziś akurat nie mam czasu, by coś o nim skrobnąć, ale postaram się za to zabrać w najbliższym czasie. A muszę powiedzieć, że Cheveyo bardzo lubię, mimo że pod względem anatomii i detali pozostawia wiele do życzenia. Jednak ma w sobie ten niesamowity urok, który bije od niemalże każdego dzieła Kathleen Moody. Gdybym miała wybrać z mojej kolekcji trzy modele, które najbardziej lubię, pewnie znalazłby się w tej honorowej trójce, powiedzmy między Rachel Alexandrą, która mimo upływu czasu nie daje się zdetronizować i wciąż trzyma podobną pozycję :P oraz między Windtalkerem. Zaraz za nimi Elvis Presley's Bear, Earth i Czesiek, a kawałek dalej Templado, Tu Fire (PS Arabian Stallion) oraz Heartland High Tech. Z resztą bywa różnie, zależy od nastroju. :P

PostNapisane: 23 lis 2014, o 16:16
przez Maja
Nie ma co się zrażać przez jakiś tam jeden przypadek nieszczęsnego Sato


Rozumiem, że chodzi tu o mój przypadek :P Skoro rozwinęła się taka dyskusja, chciałabym powiedzieć wszystkim tym, którzy się tym w jakiś sposób przejęli, że tyle ile miałam ten model - mimo moich początkowych obaw żadna łata się nie zdrapała. Fakt, że łaty na Sato przyklejone zostały w bardziej niechlujny sposób niż łaty Windtalker'a:
Obrazek
Obrazek
To jeszcze raz podkreślam - nic z tym modelem szczególnego nie robiłam, ale wydaje mi się, że musiałabym szorować paznokciami, żeby je zdrapać.
Nie wiem, czy ten post powinien być tu, czy gdzie indziej (nie pamiętam gdzie dyskusja o łatach Sato się rozwinęła), jak coś to można przenieść :) I przepraszam za takie opóźnienie, ale miałam spore zaległości z tematami i dopiero teraz dotarłam do tego wątku.

A co do samego Windtalkera - świetnie jest pomalowany. Naprawdę sama z wielką chęcią bym go nabyła, nawet te kopytka mi nie przeszkadzają (sama zastanawiałam się nad Frankelem, ale u niego tych szarych kopyt chyba nie przeżyję) :) Gratuluję takiej perełki i czekam na opis drugiego przystojniaka ;)

PostNapisane: 23 lis 2014, o 16:36
przez dorotheah
Maja,
tak to chyba od Twojego Sato zaczeła się ta nabuchana obawa o to,że wszystkie srokacze Breyera też tak mają. Dzieki śliczne,że piszesz nam jak wyglaada sytuacja z jego łatami po dłuzszym czasie użytkowania- może dzięki temu pare osób otworzy się jednak na srokacze.
łaty Breyera sa chyba nie naklejane , a robione od szablonu. To wyglada jakby blisko brzegu szablonu za duzo farby poszło, co po zdjęciu szablonu dało gruby brzeg.( Jesli się mylę- sprostujcie to prosze !)
Trzeba pamiętać,że modele Breyera są malowane ręcznie- wielokrotnie o wiele lepiej pomalowane modele niz automatyczną linię produkcyjną, ale za to czasm dmożemy trafić na gorszy egzemplarz czy to srokaty, czy siwy, kary itp. Niestety . Tu juz możemyn polemizować jak wiele błedów w wykończeniu F możemy przełknać i za jaką jakość jestśmy w stanie ( i ile ? ) płacić :)

Apache,
jak bedziesz miała chwilę czasu to skrobnij o tym konisku, poczekamy spokonie. Może też się pokusisz o aktualniejsze foto Twego stadka ? Od ostatniej foty wspaniałe konie ci przybyły. :)

A konie Moody wydaja mi sie nieodłącznymi w mej kolekcji. gdyby nie one byłoby cudnie jak w muzeum. One są niedoskonałe czasem przesłodzone, ale dodają masę zycia stadku i ekspresji , która czasem gdzieś ucieka przy superdopracowanych rzeźbach. Za tę ekspresjję Moody powinna dostac jakąś nagrodę :-D Włąśnie się nie mogę nacieszyc pewnym muzealnie-doskonałym koniem innego arttysty i przeuroczym, rozbrajającym serce słodziakiem Moody ! Ach !

PostNapisane: 23 lis 2014, o 17:29
przez Zeta
Maja napisał(a):
Nie ma co się zrażać przez jakiś tam jeden przypadek nieszczęsnego Sato


Rozumiem, że chodzi tu o mój przypadek :P Skoro rozwinęła się taka dyskusja, chciałabym powiedzieć wszystkim tym, którzy się tym w jakiś sposób przejęli, że tyle ile miałam ten model - mimo moich początkowych obaw żadna łata się nie zdrapała. Fakt, że łaty na Sato przyklejone zostały w bardziej niechlujny sposób niż łaty Windtalker'a:
Obrazek
Obrazek
To jeszcze raz podkreślam - nic z tym modelem szczególnego nie robiłam, ale wydaje mi się, że musiałabym szorować paznokciami, żeby je zdrapać.


Maju, dziękuję za wyjaśnienia i za zdjęcia. Teraz wiem, że moje obawy i spostrzeżenia były słuszne. Jakość tego malowania jest dla mnie niestety nie do przyjęcia. Chyba już sama wolałabym pomalować model, niż ryzykować trafienie na coś takiego.

Tutaj chyba chodzi o to, że im człowiek dłużej siedzi w temacie, im dłużej patrzy na cudownie pomalowane ARki i customy, tym bardziej kręci nosem na takie rzeczy, jak łaty z tendencją do zadzierania się, czy jakieś niedoskonałości wynikające z procesu produkcji. Wiem, że wiele osób zadowoli się modelem z względnie poprawnie namalowanymi/naklejonymi łatami, ale ja niestety nie.

Jeśli kogoś to jeszcze boli, to bardzo przepraszam, ale zawsze stawiałam na jakość, a nie na ilość.

PostNapisane: 23 lis 2014, o 18:09
przez Gość
Zeta, ale po pierwsze to nie ma co przyrównywać modeli OF do CM. To są dwie różne sprawy. Co innego model nastawiony na wielką produkcję a CM lub AR robiona na spokojnie w domu. A dwa, to takich mankamentów idzie się łatwo pozbyć papierem ściernym (gradacja np. 1500 lub 2000 jak kto woli) lub magiczną gąbką (tą co ostatnio Capricorn robiła recenzję). Mogę kiedyś zrobić zdjęcia (ba! filmik) jak to wygląda, bo już kilka razy szorowałam oryginalną farbę z Breyerów.

PostNapisane: 23 lis 2014, o 23:01
przez Apache.
Maja, rzeczywiście w dużej mierze podparłam się tym, co nam pokazałaś i napisałaś o swoim Sato. :P Ale raczej mówiłam ogólnie o modelu Sato. Ba, nawet później napisałam, że sama chętnie nabyłabym ten model, licząc się z tym, że jego łaty byłyby pewnie takie same. Także no... nie żebym sugerowała, że przypadek Twojego egzemplarza jest odosobniony. :mrgreen:
No i dzięki. :) BTW, też nie lubię kopyt Frankela.

Podkreślę, że u mojego tria srokaczy nie dostrzegłam niczego takiego jak w przypadku łat Sato. Żadnych odstających, strzępiących się krawędzi ani nic w tym stylu. Ogólnie wydaje mi się, że łaty dość ładnie przylegają, mimo różnicy w poziomach farby i gołej masy.


O właśnie! Dzięki temu, co napisała dorotheah, przypomniała mi się pewna rzecz a propos łat u srokaczy. :)
Rzeczywiście nie są one naklejane, a robione od szablonu. A skąd to wiem? Po jakiś dwóch tygodniach posiadania Earth'a zauważyłam coś dziwnego po prawej stronie jego szyi. Kawałek brązowej farby graniczący z łatą miał wyraźnie widoczną otoczkę, która wyglądała zupełnie, jakby miała być prawidłową granicą łaty. I nie myliłam się. Najwyraźniej ktoś nie zauważył, że został jeszcze kawałek szabloniku do odklejenia. :P No cóż, ludzki błąd, przynajmniej teraz wyraźnie widzę, jak się robi łaty i odmiany Breyer'om. :lol:
Kiedy odkleiłam ten pozostały kawałek i zajrzałam pod spód, okazało się, że tym szablonikiem jest niebieska tasiemka*, której kawałki w kształcie łat, jak mniemam, są przyklejane według schematu na model. Później model jest malowany, głównie traktowany aerografem, a miejsca pod tasiemką oczywiście pozostają białe (no chyba że szablonowe łatki nie zostaną dokładnie przyklejone, stąd czasami spotykamy się z łatami, które miejscowo mają rozmytą krawędź). Na koniec, kiedy farba wyschnie, tasiemka jest odklejana i voila!

*Uwierzyłabym też w to, że te przylepne łatki służące za szablon mogą mieć różne kolory, na przykład odpowiadające poszczególnym częściom ciała, co miałoby zmniejszyć ryzyko pomyłki przy naklejaniu/malowaniu.

Może Ameryki nie odkryłam i piszę o rzeczach banalnych, no ale zawsze warto się podzielić takim spostrzeżeniem. :mrgreen: Część z tego to oczywiście moje domysły, ale chyba tworzą w miarę logiczną całość. :P


dorotheah napisał(a):Może też się pokusisz o aktualniejsze foto Twego stadka ? Od ostatniej foty wspaniałe konie ci przybyły. :)

Może się pokuszę. :mrgreen: Bo rzeczywiście sporo modeli przybyło mi od poprzedniej zbiorowej fotki.


Zeta napisał(a):Jeśli kogoś to jeszcze boli, to bardzo przepraszam, ale zawsze stawiałam na jakość, a nie na ilość.

A ja tylko powtórzę, że nie zabolała mnie Twoja opinia, a zirytował mnie sposób, w jaki narzucałaś ją, uznając za tę jedyną słuszną i za tę, z którą wszyscy przecież tak bardzo się liczą. Kropka. Bo stawianie na jakość, a nie ilość i wynikającą z tego niechęć do srokatych Breyer'ów potrafię zrozumieć (tym bardziej, że duża ich powierzchnia to po prostu goła masa, co jest dość nietypowe w świecie modeli i może niektórych zniesmaczyć).


Metalfish napisał(a):Zeta, ale po pierwsze to nie ma co przyrównywać modeli OF do CM. To są dwie różne sprawy. Co innego model nastawiony na wielką produkcję a CM lub AR robiona na spokojnie w domu. A dwa, to takich mankamentów idzie się łatwo pozbyć papierem ściernym (gradacja np. 1500 lub 2000 jak kto woli) lub magiczną gąbką (tą co ostatnio Capricorn robiła recenzję). Mogę kiedyś zrobić zdjęcia (ba! filmik) jak to wygląda, bo już kilka razy szorowałam oryginalną farbę z Breyerów.

No właśnie. Nie bez powodu ceny modeli OF a CM tak drastycznie się różnią. Jeśli kogoś nie boli wydanie kilku setek czy nawet tysiaków na cudną cmkę, to proszę bardzo (gdybym była bogata, to bym sobie nie żałowała, no alee... nie jestem :lol:). Ale są tacy, którzy w to miejsce wolą nabyć stadko Breyer'ów i raczej zadowolą się jakością malowania względem ceny, również srokaczy (w ogóle nie pomyślałabym, że to srokacze mogą uchodzić za te gorsze, w końcu z reguły wielokolorowe konie robią większe wrażenie :P).
A taki filmik chętnie bym zobaczyła. :) I ciekawa jestem, czy rzeczywiście dałoby się choć częściowo "naprawić" łaty Sato taką metodą.

PostNapisane: 30 lis 2014, o 19:58
przez Maliaorca
Wielkie gratulacje! Mimo że nie lubię moldu, to to malowanie moim zdaniem jest świetne :)

PostNapisane: 23 sty 2015, o 02:05
przez Apache.
Maliaorca, trochę późno, ale dziękuję. :)


Dobra, miałam 2 dni na nacieszenie się moim nowym koniskiem w spokoju, a teraz przyszedł czas, żeby je Wam przedstawić.

Przygotujcie się na potok zdjęć. :P
Oto Smiley, gorącokrwisty wałach o bliżej nieokreślonej rasie. Oczywiście dłuta Brigitte Eberl. :)

Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Tutaj jeszcze link do ERD (bo na moich zdjęciach jak zwykle zjechane proporcje): http://www.equineresindirectory.com/sho ... sinid=3254

Swoje odczucia co do tego modelu każdemu opisuję tak samo i to samo napiszę tutaj: kiedy go rozpakowywałam, odkrywając powoli poszczególne części jego ciała (naprawdę powoli, bo był owinięty niczym mumia :lol:), sama nie wiedziałam, czy mam piszczeć, czy oniemieć z wrażenia. Po prostu... WOW. I nie piszę tego tylko dlatego, że to ARka. Nie każda ARka jest dobra, wręcz niewiele z nich naprawdę reprezentuje ten poziom, z którego są przecież znane i którego wszyscy się po nich spodziewamy. Piszę tak dlatego, bo to dobry, naprawdę dobry model. On prawie żyje!! Wreszcie w mojej kolekcji mam nie podobiznę, a miniaturę konia! Eberl totalnie mnie zaskoczyła. Co prawda wiedziałam, że wrażenia będą zgoła inne niż w przypadku Walentyny (którą zawsze "trzymałam na dystans", nie czując jej urzekającego wszystkich uroku), ale nie spodziewałam się, że Smiley będzie tak świetnie oddawał charakter żywego konia, którego wręcz czuję pod palcami, głaszcząc model. Nie wspomnę już o mojej niepohamowanej ochocie ujrzenia go w rzędzie jeździeckim, którego zresztą nie mam. :lol: Teraz już zupełnie rozumiem, czemu ARki Brigitte Eberl są tak cenione i pożądane przez kolekcjonerów. Naprawdę szczerze ją podziwiam, jak i samego Smiley'ego. Uwielbiam ten model!!

PostNapisane: 23 sty 2015, o 07:20
przez Kari
Hmm, chyba masz rację. Model jest niezwykle żywy. :o
Te zmarszczki na szyi i zaciekawione spojrzenie... :-D

Jej, pogratulować!!

Uważaj na niego, bo ci odgalopuje z półki w nocy!

PostNapisane: 23 sty 2015, o 10:31
przez Julia
Piękny! Wielkie gratulacje :)

PostNapisane: 23 sty 2015, o 16:41
przez Gość
No Apache, wiesz że ja jestem w Eberlowskich łebkach zakochana. A on to kolejne oczko w głowie :D Jeszcze raz gratulacje! :mrgreen: