A ja... Może i jestem dziwna, ale NIE ZNOSZę kupować kilku modeli naraz. Trochę inaczej sprawa wyglądała ze Schleich'ami, bo zwykle kupowałam je przez internet i z uwagi na koszty wysyłki nie opłacało się nabywać pojedynczych sztuk. Zazwyczaj za jednym razem zamawiałam 2-3 konie plus jakiegoś tam źrebaka. Tyle że Schleich'e nie były tak "atencyjne" jak Breyer'y, także nie przeszkadzało mi to mocno.
Bardziej służyły mi do zabawy niż do podziwiania, więc im więcej ich było, tym weselej.
Tak samo nie lubię kupować modeli w krótkich odstępach czasowych. Mimo że dostaję comiesięczne kieszonkowe, dzięki czemu mogłabym kupować nowego Breyer'a średnio co dwa miesiące, to celowo tego nie robię.
To wszystko dlatego, że po prostu lubię mieć czas, by nacieszyć się każdym nowym modelem i przedkładam ten sentyment do pojedynczych sztuk nad liczebność kolekcji. Chyba zostało mi to ze starych lat, kiedy nie dostawałam kieszonkowych i nowe modele nabywałam bardzo rzadko (powiedzmy najczęściej raz na pół roku), ale za to każdy z nich bardzo ceniłam i umiałam dłuugo się nim cieszyć. A teraz czar prysł, bo praktycznie w każdej chwili mogę kupić nowego Breyer'a, wystarczy chcieć i ewentualnie poczekać na kolejne kieszonkowe. Aż chwilami łapię się na tym, że denerwuje mnie fakt, iż mam więcej pieniędzy do dyspozycji, choć to jakiś absurd.
Ewentualnie jak już wcześniej portfel mnie swędzi, to kupuję sobie coś spoza zakresu końsko-modelarskiego hobby i też jest dobrze.
Ogólnie zwykle kupuję na zmianę - raz gdy jestem przy forsie - jakiegoś Breyer'a, a następnym razem - coś zupełnie innego. Co prawda to "coś" też domaga się uwagi, ale konia mi nie zastąpi, tak samo koń nie zastąpi mi tego "czegoś", także żaden drugiego nie przyćmiewa, nawet jak oba kupiłam w podobnym czasie.
Chyba wolałabym umieć po prostu kupować, co mi się podoba, jak tylko mam pieniądze i tyle, a tu taka zawiłość.