Strona 1 z 5

Wyżyjmy się :)

PostNapisane: 25 sty 2013, o 21:56
przez Carmen
Postanowiłam założyć taki temacik, żeby trochę wam ulżyło na duszy :) Czyli opowiadamy jak to nasze kochane rodziny, znajomi i przyjaciele traktują nasze kolekcje i ogólnie ''kolekcjonowanie''.

To moja wypowiedż z innego wątku:

ja ciągle słyszę od moich kochanych dziadków ''tyle masz tych koni, powinno ci wystarczyć'', ''za ceny tych zabawek mogłabyś sobie coś ładnego kupić do ubrania'' (to mnie najbardziej drażni - po pierwsze zabawki, a po drugie mam się w co ubrać jeszcze, aż mi się w szafach nie mieści to po co mi jeszcze więcej?) i olałam to.


Poza tym moi rodzice naprawdę to tolerują i na jakieś uroczystości mi kupują jakieś cudo. Resztę kupuję z oszczędności sama, więc za dużo do gadania nie mają moja kasa = moje wydatki :) Mama zawsze jak jesteśmy w galerii handlowej to coś mi kupi, czy to jakiegoś źrebaka czy dorosłego i to sama zachęca :mrgreen:

Jak są jacyś znajomi rodziców czy cóś to podziwiają moją pasję, a przyjaciółka nie widzi nic w tym złego - jak lubię to czemu nie.

A wy :?:

PostNapisane: 25 sty 2013, o 22:18
przez Aon-Adharcach
Carmen, czytasz mi w myślach, chciałam założyć taki temat :)

Ja ogólnie mam w moim otoczeniu opinię nie do końca normalnej jeśli chodzi o zainteresowania. Rodzice (szczególnie mama) uważają co prawda, że to chwilowa fanaberia, ale wiedzą też o moim bziku na temat koni - konie lubiłam odkąd pamiętam. Odkąd zorientowali się, że czasem coś sprzedaję, tym bardziej myślą, że to tymczasowe. Kasę mam z własnych oszczędności, czasem zarobi się trochę grosza, więc nie mają o to pretensji (pomijając fakt, że nie są do końca świadomi ile wydaję :mrgreen: ).
Siostra od dawna ma mnie za wariatkę, więc jej zdanie niezupełnie mnie interesuje :P
Narzeczony dobrze wie, że mam dość nietypowe zainteresowania (bo jak wiele dwudziestoparolatek zbiera konie, lalki i czyta o końskiej genetyce?), on też odbiega od tzw. normalności, więc jesteśmy jakby kwita ;) Obecnie próbuję wynegocjować miejsce na moje kolekcje w jego mieszkaniu - na razie wciąż mieszkam z rodzicami, ale chcę mieć gdzie podziać moje *głos Golluma* ssskarby jak się do niego wprowadzę.
Znajomych zbytnio nie wtajemniczam w moje zainteresowania, ale reakcje osób, którym o tym wspominałam, były raczej pozytywne.
Opinie "anty" absolutnie mnie nie obchodzą, dopóki nie zatruwają mi życia :)

PostNapisane: 26 sty 2013, o 00:57
przez Koniara262
U mnie mama akceptuje moje zainteresowanie kolekcjonowaniem. Mówi, że woli taką córkę, która kasę wydaje na figurki, niż jak niestety większość nastolatek, chodzi na imprezy i buntuje się przeciwko wszystkiemu. Zazwyczaj na zakończenie roku, urodziny, imieniny itp. kupi mi jakiś model :) Nawet w salonie zagospodarowała dla mojej kolekcji dwie półki w witrynce. Jest to bardzo miłe z jej strony, bo inaczej byłabym biedna, a raczej nie ja, tylko moje modele.
Babcia czasem mi mówi tak jak dziadkowie Carmen - "masz już tyle tych koni, po co Ci więcej ?"
Koleżanek mam niewiele, jedna też niedawno jeszcze kolekcjonowała Schleich, więc mnie rozumie bez problemu, nawet się dopytuje o nowe nabytki :)
Druga akceptuje moją pasję, ponieważ uważa, że skoro mnie to cieszy, to nie jej sprawa.
Reszta znajomych i rodziny to różnie. Tutaj zależy od wieku - osoby młodsze przyjmują normalnie, starsze trochę traktują to jako "późne dzieciństwo".
W klasie raczej nikt nie wie, bo jakoś nie było okazji, by o tym mówić.

PostNapisane: 26 sty 2013, o 08:57
przez ZbieraczkaSBBCP
Mama zawsze mówi że mam dużo tych koników itp. kiedy komuś z mojej rodziny mówie że breyer trad. kosztyje np. 155 zł to takie oczy robią :shock:

Najbardziej uraziło mnie to że niedawno mama powiedziała że za pół roku piepszne to w kąt. :evil:

nie długa wypowiedź ale jednak :mrgreen:

PostNapisane: 26 sty 2013, o 15:06
przez Gość
Kiedyś tak samo miałam jak zbierałam. "Po co ci to?" "Masz już dużo", a teraz jest całkowicie odwrotnie. Jeśli chodzi o rodziców to przychodzą i pytają czy mam jakieś nowe, albo przemalowane. I się interesują jakie to konie i dla kogo. Na początku mnie to dziwiło, bo obydwoje to konie omijali szerokim łukiem. Ale co do kupowania to nadal są na nie. A jeśli chodzi o znajomych to reakcje są naprawdę różne.

PostNapisane: 26 sty 2013, o 17:38
przez NAF
Ja się akurat nie mam za co wyżywać. Tata modelarz, Mama szyje/robi na drutach/ szydełkuje/przyzwyczaiła się, że ma w rodzinie dwoje modelarzy. Znajomi wiedzą o moich zainteresowaniach, a że to w większości koniarze, to im się podoba. Inne moje hobby też im nie przeszkadza (szydełkuję, frywolitkuję czasem, składam biżuterię, decoupage-uję), a jeśli komuś by to przeszkadzało, to jak już kiedyś pisałam, to ich problem. To są moje, nieszkodliwe hobby, które dają mi mnóstwo frajdy i satysfakcji, a i innych też mogą zadowolić, jeśli np dostaną własnoręcznie wykonany prezent.

PostNapisane: 26 sty 2013, o 21:23
przez Carmen
Mangalarga napisał(a):Carmen, czytasz mi w myślach, chciałam założyć taki temat

No, chociaż czytać umiem, bo z myśleniem coraz gorzej im dłuższe włosy :mrgreen:

Koniara262 napisał(a):W klasie raczej nikt nie wie, bo jakoś nie było okazji, by o tym mówić.

Z klasą to ja mam bardzo ciekawe rozmowy:
- cześć
- A! Cześć.
tak to już koniec :D Więc za bardzo to i tak nie mam komu opowiedzieć, prócz przyjaciółce i koleżance, które się przyzwyczaiły zresztą same mają dziwne zainteresowania :)

NAF, fajno moja mama rownież szyje. Gorzej z drutami bo nigdy nie ma czasu, ale kiedyś robiła na drutach i szydełkowała. Teraz tylko szyje. A tata kiedyś miał kolejkę i wszystko do niej robił, ale potrzebował kasy i wszystko sprzedał i tak skończył z modelarstwem, a teraz jakos się już do tego nie rwie... :cry:

PostNapisane: 27 sty 2013, o 14:26
przez dorotheah
Oj temat dla mnie ;) A chyba go sprowokowałam pokazaniem pinu Breyer model Horse CollectoR i psioczeniem o niezrozumieniu itp., itd. :mrgreen:

Zawsze słyszę jakim jestem "odchyłem, wariatem" etc. przez moje końskie pasje. Nawet po wyborze końskiej profesji często słyszę podobne słowa, szczególnie od sporej części rodziny. I przykro mi to pisać, ale najczęściej miłe uwagi oczywiście posyłają mi osoby pozbawione jakichkolwiek pasji, które i ode mnie "wymagają" przeciętności i nie wychylania się przed pion.

Z kolekcjonowaniem modeli jest jeszcze gorzej. Bo dla wszystkich to są po prostu zabawki i zbędna do życia głupota, na dodatek z końmi w roli głównej.
Jakiś czas temu kilku uprzejmym ludzikom pokazałam wydrukowaną listę moich modeli (z numerami, latami produkcji, rzeźbiarzami moldów itp.), wspomniałam o prowadzonej przeze mnie stronie na ten temat. Przez bardzo krótką chwile było nieco lepiej. Niestety znów jest to samo. Chyba całe negatywne nastawienie do koni (żywych i figurek) nakręca moja babcia, która choć mieszka bardzo daleko, to jednak ma olbrzymi wpływ na nastroje wielkiej rodziny.
Z jednaj strony przyzwyczaiłam się do tego i robię swoaje. Ale mi czółki opadają. Bo niby mnie to nie obchodzi, robię swoje, a jednak męczą mnie systematycznie wysyłane, kąśliwe uwagi. I jakoś tak smutno się czuje człowiek gdy jest świadomy braku akceptacji tak nieszkodliwego, a przecież pięknego hobby. Mam wrażenie , że w "cywilizowanych" krajach, tego typu kolekcje są raczej powodem do wielkiej dumy, oraz ze strony otoczenia raczej podziwiania, niż dogryzania. Nawet dumałam nad tym, na ile komunizm ograniczył wielu polaków w sposobie myślenia , w wielu, różnych kwestiach, w których ograniczenia zostały im do dzis 8) (... ) Bo masa ludzi wcPL uważa, że wypada w witrynie ustawiać szklanki, ale o niebo piękniejsze i bardzo wyszukane modele koni już nie. 8) Uważa, że kolekcjonowanie talerzy , czy kubków z supermarketu, pocztówek z kiosku, czy znaczków i modeli samolotów/statków/kolejek jest normalne. Ale kolekcjonowanie figur koni już nie mieści im się w głowach.
Większości moich znajomych po prostu nie pokazuję modeli, ani nawet nie pokazuję (wielu) moich zainteresowań. Jedynie parę przyjaciół (bardzo ciekawi ludzie) wie o mojej kolekcji :) .

Nowymi modelami przed rodzinką już od dawna się nie chwalę - wtapiam je w stadko, tak by nie zwracały na siebie uwagi. Zazwyczaj nikt ich nie zauważa jako coś nowego. Nawet Templado, czy ideal w stadku były niezauwazone jako nowości :shock:

Od niedawna mam wspomniany pin
Obrazek
Wyeksponowałam go tak (na większym modelu postawionym na środkowej półce m.in. z konikami SM Breyera), aby był od razu widoczny gdy się patrzy na większość modeli i pokazywał potencjalnym widzom, że to nie są byle zabaweczki, tylko konkretna kolekcja.
Może jeszcze wyeksponuję certyfikaty "Ernie" i "Johnnego" Bullylandu ?
A co ... :mrgreen: :)

PostNapisane: 27 sty 2013, o 14:56
przez Lila2006
Temat jest też bez wątpienia dla mnie, tym bardziej że w porównaniu a Wami jestem starszą panią. :mrgreen:
Nie mam z kim dzielić się radością z mojej kolekcji (fajnie, że jesteście). Rodzinie wolę się nie przyznawać ile na te figurki wydaję, a znajomi patrzą na mnie jak na nieszkodliwą wariatkę.
Na szczęście nigdy nie przejmowałam się opiniami na mój temat bo już dawno musiałabym zwariować naprawdę.... Chociaż... właściwie to ja chyba faktycznie "normalna" nie jestem. :lol:
W każdym razie widzę, że mamy wszyscy podobne patenty. Ja też ustawiam figurki i udaję, że od zawsze tam stały i nie przyznaję się nikomu ile naprawdę kosztują.

PostNapisane: 27 sty 2013, o 15:42
przez Carmen
dorotheah, oj tak to przez ten pin i opadające czółka przyczyniły się do powstania tego tematu :)
Nie ma to jak babcia. Ona psychicznie dobija mnie gdy wchodzi do mojego pokoju i mówi, że powinnam dorosnąć. To, że oni żyli w takich czasach, że nie było nic, to nie znaczy, że ja mam poza nauką również nie robić nic dla przyjemności tylko pracować w domu.
Mam to samo - niby sie nie przejmuje, a jednak w głębi sprawia mi przykrość. Niedawno nawet dziadek powiedział, że mam sprzedać te zabawki (grrr), bo wkrótce z nich wyrosnę. A co ja mam już w wieku 15 lat latać na imprezy, po klubach? Bo bez moich figurek zostanie mi to, albo siedzenie przed kompem całymi dniami...
Lila2006, też tak upycham. Tylko mama wie, bo ona ze mną kupuje, zamawia. Mój tata nawet nie wie ile ja już ich mam i ile wydałam, a brat też chyba już całkowicie stracił wzrok, bo wybiera te modele, które są u mnie od dawna i się pyta ''Nowe?'', a nowiutkie stoją przed nim i nie widzi :D
PS. Pozdrowienia z Torunia, b widzę, że z okolic bydgoszczy się istotka znalazła :D

PostNapisane: 27 sty 2013, o 15:53
przez Lila2006
Carmen napisał(a):PS. Pozdrowienia z Torunia, b widzę, że z okolic bydgoszczy się istotka znalazła :D [/size]


Dziękuję i również pozdrawiam. Bardzo lubię Toruń, mam tam sporo znajomych.
Może dlatego, że nie pochodzę z Bydgoszczy nie uczestniczę w waśni między tymi miastami. ;)

PostNapisane: 27 sty 2013, o 15:56
przez olcioxd
wow to mamy wszyscy podobne problemy, moja klasa orzeka mnie za głupola , a najgorsza jest babcia jak ona słyszy o mojej kolekcji ... :(

PostNapisane: 27 sty 2013, o 16:05
przez Gość
Coś te babcie się zgadały :P

PostNapisane: 27 sty 2013, o 16:17
przez Maliaorca
U mnie jak kupuję sobie nową figurkę, albo piszę na forum,to zaraz zaczyna się gadanie:
1.Za mało się uczę(Tylko konie i orki,a nauka?).Dodam,że mam średnią 5.75 i startuję w 3 olimpiadach na poziomie wojewódzkim
2.Jestem uzależniona
3.Jestem nieodpowiedzialna(A książki na olimpiadę kiedy skończysz?)
4.Jestem zdziecinniała(Dzidziuś,tylko by się bawiła!)
5.Jestem bezideowa(Nigdy nie wyjedziesz na wyprawę badawczą!W stadninie też pracować nie będziesz!Zostań najlepiej prawnikiem

PostNapisane: 27 sty 2013, o 17:03
przez NAF
Być może chodzi tu o kwestię niezrozumienia między nami, albo ogólnie ludźmi z jakąkolwiek pasją, a tymi innymi (moje określenia na nich zachowam dla siebie).

Ja w szkole zawsze byłam tą dziwną, inną i bardzo szybko nauczyłam się ignorować resztę otoczenia i ich docinki. Postawiłam granice i inni nie mają co ich tykać i już. Tak długo jak moje hobby nie jest szkodliwe i jest pod kontrolą (bardzo pilnuję, żebym nie przesadzała z zakupami, bo ja słomiany ogień jestem i w odpowiednim stanie umysłu wykupiłabym cały kramsklep) innym nic do tego. Nie afiszuję się z moimi hobby (mam tylko końską naklejkę na zderzaku samochodu), a jeśli ktoś wyrazi zainteresowanie to i owszem, mogę opowiedzieć i pokazać.

Po Waszych wypowiedziach widzę, że ja mam naprawdę dobrze, dlatego ściskam, pozdrawiam i życzę radości z hobby i zrozumienia otoczenia.