Z Elvisem Bear czyli z Miskiem to chyba jest kwestia ogólnego przyciągania, szczególnie w kwestii stylu rrzeźby (detale, kreska Sommer Prosser), oraz rasy (sama uwielbiam TWH). Mold ma w sobie sporo niedociągnięć i błędów, które mnie wkurzają, a jednak ma w sobie to coś co na mnie działa. Podobał mi się już w siwej wersji, a w karej całkiem nie dawał spokoju. Wciaż go oglądam, aby dobrze opisać jego wady
Mangalarga trafnie określiła go jako "decor".
Rising Sun na mnie nie dziala, wręcz mnie odstrasza. Hess potrafił zrobić lepsze konie. Rażą mnie przerysowane niby-mięśnie (bo ich rysunek ma w sobie za dużo ściemniania na podobizne mięśni), dziwna przednia wygięta noga, szczególnie w okol. pęciny i ptoporcje sylwetki. Za to jego maść lubię. Ale jeśli na kogoś działa jego urok- to czemu ma go nie kupić i się nim cieszyć?
Misiek ma sporo wad, a jednak go kupiłam. I cieszy oczy.
Flasha albo coś na jego moldzie pewnie kiedyś kupię mimo kanciatego pyska (częste u koni Stifton), za maleńkich uszek, czy dziwnej rzeźby mięśni łopatki. Uwielbiam jego zamaszysty galop, urodę i ogólna rzeźbę ciała. Co raz bardziej widze, że konie tej artystki (Ravel, Czesiek, Secretariat, Hanover Classic, Ideal, Cigar, Black Caviar) mimo mniejszej lub większej ilości wad budowy bardziej na mnie działają, "mają to coś w sobie" co poszukuję u modeli niz przykładowo świetne anatomicznie konie Eberl( Alborozzo, Walentyna, czy WG).
A z Miśkiem dojechały do mnie ot dwa koniki Schleich i ludzik. Zostały mi jeszcze do opisania z poprzedniego roku z paczki z MPV z Toto, wybrane koniki Collecty.
Paczki z USA nie widać i nie słychać- ot czekam spokojnie patrząc sobie na miśka. Uzależniona od patrzenia, a może i dotykania modeli oczywiście