Nie wiem, czy dobrze, że robię nowy temat, więc w razie czego można mnie gdzieś przenieść .
28 Marca bawiłam się w robienie zdjęć Sapphire, by "złapać" jakieś dobre perspektywy (z myślą o przyszłych photo show). Po zrobieniu tony zdjęć dostrzegłam niepokojącą rzecz.
Jakiś osad, otarcie... Sama nie wiem, co to jest. Myśląc, że prawdopodobnie mam do czynienia z jakimś zabrudzeniem lekko ją obmyłam w tym miejscu. Niestety- "osad" dalej się trzymał. Postanowiłam się temu bliżej przyjrzeć. Oprócz miejsca, gdzie jest to najbardziej widoczne (widać na zdjęciach) "osad" znajduje się na rzeźbionych wgłębieniach na prawej łopatce, również minimalnie z lewej strony. To raczej wyklucza zwykłe "obtarcie".
Wiedziałam już wtedy o syndromie octowym, jednak jestem pewna, że to nie to- "to miejsce" nie poci się, nie jest nawet wilgotne.
Dziś znów zamarło mi serce. Czyżby "to coś" się rozprzestrzeniło o kilka milimetrów? Albo przesadzam, i mam zwidy?
Kolejny raz zaczęłam przeglądać zdjęcia innych Sapphire w internecie. U ŻADNEJ nie zauważyłam podobnego defektu. Każda na prawej łopatce ma ładną, brązową farbę.
źródło
źródło
Z tej perspektywy na mojej Sapphire również widać "to coś".
Dzisiejsze zdjęcie.
źródło
Porównanie.
Ktoś wie, z czym mam do czynienia? Sapphire mam od stycznia. Czy to możliwe, bym dopiero po około trzech miesiącach odkryła taki defekt? No dobra- mogłam być przejęta, bo to mój pierwszy trad, ale żeby aż tak?
Dziś również próbowałam to zmyć- oczywiście wszystko na nic.
Styczniowa paczka w całej okazałości. Nie wiem jak wy, ale ja nie widzę u niej ŻADNYCH defektów.