Oj graty. Mold niepomalowany dużo bardziej mi się podoba niż w firmowych malowaniach
Tylko łeb i czoło mnie drażni.
Co do farb, jeszcze raz napiszę jak bardzo jestem z nich niezadowolona.
Sama zwątpiłam w malowanie modeli po doświadczeniach z farbami Breyera. Mam wrażenie, że są tragiczne. Niby łączenie barw na papirze, czy płótnie to dla mnie sama przyjemność i z malowaniem koni sobie troszkę radzę (foty na mojej stronie). A jednak, gdy zabrałam się za zestaw z koniem Breyera- odechciało mi się malowania akrylami.
Cięzko pokryć model jednolitą warstwą - robią się przeceirki. Jak nakładałam więcej farby- złaziło wszystko. Jak już się udało dobrze pokryć masę- powstawała mi gruba warstwa farby z widocznymi pociągnięciami od pędzla- co doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Przy próbie łaczenia barw- schodziła mi spodnia warstwa. Masakraaa
Nadal jest nieskończony- moheru nawet nie zaczęłam przyklejać.
Przyznam, że jak malowałam kiedyś akrylami z litrowych opakowań ze sklepu budowlanego-
o niebo lepiej mi się pracowało.
Jak kiedyś dorobię się aerografu- to powalczę ponownie z tym modelem.