Naprawdę OGROMNIE wszystkim dziękuję!! ¦wietnie jest przeczytać takie komentarze, aż łezka potrafi się w oku zakręcić.
Czasem po prostu za dużo się nad tym rzeźbieniem nasiedzę i przestaję widzieć niektóre rzeczy, wydaje mi się, że powoli zbaczam z kursu... Ale Wy uświadamiacie mi na nowo, że jednak się go trzymam. :> Wiadomo, czasem zdarzy się jakieś potknięcie, ale staram się tym nie przejmować i brnę dalej, choćbym miała coś rozłupywać do gołego drutu, by poprawić błędy.
Ostatnio właśnie rozbierałam tak głowę, bo jednak początkowo miała to być głowa konika polskiego i z tego względu miała nieco odmienne rysy i ogólny kształt. Przede wszystkim wydawała mi się trochę zbyt szeroka jak na konia gorącokrwistego/półkrwi i nie starczyło jej tylko ścisnąć po bokach, bo w jej wnętrzu była już pewna warstwa wypalonej masy, która nadawała grubości. Także trochę podłubałam dłutem, miejscami nawet bardzo, bo dokopywałam się do samego szkieletu
, i zmieniłam jej kształt, raczej z dobrym skutkiem.
Jedną połowę głowy mam już praktycznie skończoną, a drugiej jest gdzieś z 60%, powinnam skończyć ją w najbliższym czasie. Działam wolno, ale naprawdę staram się analizować każdy swój ruch i uważnie przypatrywać się zdjęciom wielu różnych koni, by wiedzieć na przykład, że "to widać raczej na głowie każdego konia, a to tylko u niektórych, a więc to trzeba zaznaczyć mocniej, a tamto mniej".
Staram się też patrzeć, jak to się przekłada na końską czaszkę, choć kształty końskich głów są tak różne, że czasem mija się to z celem, wolę jednak bazować na zdjęciach żywych koni.
Czy okażę się chamką, jeśli Wam tej głowy na razie nie pokażę? Haha!
Ale serio, wolałabym najpierw wszystko dopiąć na ostatni guzik i pokazać Wam już efekt finalny.
Ewentualnie dam zdjęcia przed ostatnim wypieczeniem - czyli przed dodaniem grzywy i ogona. Trochę mnie rozprasza to fotografowanie, bo jednak jest czasochłonne i dodatkowo irytujące, jeśli ma się słaby sprzęt. Jak skończę rzeźbę, to trzeba będzie zrobić już porządne zdjęcia i w tym celu pożyczę od kogoś dobry aparat i rozstawię sobie w pokoju jakieś stanowisko do strzelania fotek. A na razie wolę się skupić na samym rzeźbieniu. I tak za bardzo wybiegam w przyszłość, ale to przez tę ekscytację.