Wielgachne dziękuję Wam za miłe słowa. Dzięki nim wiem, że nie zwariowałam patrząc na Argilio i ciesząc się jego widokiem.
Ja bym chciała go zrobić jeszcze lepiej i jeszcze bardziej szczegółowo.
Ale czasem trzeba po prostu skończyć ...i zabrać się za następnego.
A nie najlepsze foty nie dawały mi spać więc powtórzyłam sesję i część z fot ( tutaj i na mojej stronie) podmieniłam. I udało mi się zrobić jeszcze kilka zbliżeń.
Na ostatnim zdjęciu udało mi się pokazać delikatne zmarszczenia skóry poprzeczne względem szyi, z których jestem wyjątkowo zadowolona- na fotce udało mi się uchwycić je jedynie pod tym kontem. Na żywo widać je z każdej strony, choć nie są zbyt nachalne podobnie jak żyłki.
Cierpliwości to mam więcej niż trzeba było. Niestety za to, dla równowagi, mam za mało czasu.
Gdybym miała więcej był by to już drugi, lub trzeci hors.
Pracowałam z koniem umieszczonym na sztaludze- co ułatwia robotę w gorączkach i przy katarze.
W pierwszym zarysie tego konia leżały najbardziej proporcje i to je głównie musiałam poprawić. Nawet najcudowniejsze detale na schrzanionych proporcjach by nic nie dały- wyszłaby karykatura. Po poprawieniu proporcji konia (część konia zwyczajnie ulepiłam na nowo) reszta zaczęła mieć jakiś tam sens. Detale to tylko wisienka na torcie. A wiecie jak się je wspaniale się je robiło ?