Się zrobił kantar dla Boonki:
Kolory brązów, ten ciemniejszy to ten sam co siodło, żeby pasowało. Ten jaśniejszy miał być jeszcze jaśniejszy, ale jak malowałam je z "lewej" strony, to czarna farba zajechała mi na "prawą", więc nie mogłam zrobić nic, jak tylko rozmazać boki, żeby przynajmniej gładko przechodził kolor.
Jest plakietka z imieniem! Muszę przyznać, że mam korbę na tym punkcie...
Sprzączka paska potylicznego jest z bolcem, czyli są dziurki (w końcu, po zepsuciu całej sterty ołówków automatycznych).
Ta część (nie mam pojęcia jak to się nazywa) z trzema "pętelkami" na paski robiona ręcznie z drutu.
I pod spodem: